|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Pianka
Mała Psinka...
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 5:45, 04 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
JEST DOMEK DLA KOSZI!!
Historia Koszi ukazała sie w październikowym MP. Było parę telefonów w sprawie Koszi, ale nic konkretnego ludzie dzwonili pytali jak się sunia czuje ale nic konkretnego w sprawie domku nie mówili
Wczoraj zadzwoniła pani z Warszawy, chętna zaadoptować Koszi, ma duży dom z ogrodem i 2 pieski znajdki, wyrzucone przy kolei. Pytała o sterylizację, Justyna rozmawiała z nia dłuższą chwilę pytała gdzie sunia miałaby spać, odpowiedziała że jej psy mają budę ale spią w domu na kocyku, pies sobie sam wybiera miejsce do spanie w jej domu. Pani wydaje się być bardzo odpowiedzialna pytała czym karmimy sunie, bo ona podaje eukanube lub purine, zapewniała że ma bardzo dobrego weterynarza który pomógł jej psiakom.
Potrzebny jest tylko transport do Warszawy. Koszty transportu pokryłaby ta pani. Zależy jej by Koszi jak najszybciej zabrać z schroniska, powiedziła ze moze pojechac w kazdo miejsce w W-wie by sunie odebrać.
POTRZEBNY TRANSPORT NA TRASIE
RUDA ŚLĄSKA(KATOWICE)-WARSZAWA!
PROSIMY O POMOC!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Pianka
Mała Psinka...
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:07, 06 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Mamy transport :blob5:
Ale dopiero na 16 października. Nie wiedzieliśmy czy ta pani będzie tak długo czekać. Więc Justyna wczoraj zadzwoniła do niej, ta pani napewno zdecydowana zabrać Koszi do siebie, powiedziała ze może byc ten 16 pażdziernik to nawet lepiej dla suczki że tak wyszło bo teraz ma 2 słuzbowe wyjazdy a nie chce Koszi zostawic tak samej, suczka musi sie do niej przyzwyczaic i poznac swoich kolegów a no to potrzeba czasu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pianka
Mała Psinka...
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:19, 18 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Koszi ma dom!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nadia
Psia Mama
Dołączył: 28 Sie 2006
Posty: 530
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 17:48, 18 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Koszi ma dom? Jejuś, super! To naprawdę fantastyczna wiadomość... Nie mogę pochamować radości...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lauril
Wielki Owczarek
Dołączył: 06 Wrz 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:47, 16 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Widać, że Koszi czuję się lepiej to dobrze..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anusia
Wielki Owczarek
Dołączył: 11 Gru 2006
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraków :)
|
Wysłany: Nie 13:57, 17 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ciesze się że są jeszcze tacy dobrzy ludzie... A będą zdięcia Koszi z nowego domku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pianka
Mała Psinka...
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 16:02, 29 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Koszi znów w schronie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
K@$!@
.. THE BIG DOG ..
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...z miasta?
|
Wysłany: Pią 18:21, 29 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
O matko! Dlaczego? co się stało?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kida
Administrator
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 1273
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 11:22, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Nazywam się Koszi....
Przebywam teraz w schronisku w Rudzie Śląskiej. Moje życie ciągle ulega zmianie. Człowiek wciąż zawodzi. Proszę przeczytaj moją historie i pomóż mi, a ja na pewno ci się odwdzięczę.
Dwa lata temu urodziłam się w ciepłym miejscu. Było dużo miłości. Gdy ja i moje rodzeństwo podrośliśmy zaczęli przychodzić obcy ludzie, zabierali po jednym piesku, aż w końcu zostałam ja sama. Moi właściciele czekali aż ktoś się zjawi i mnie w końcu zabierze. Niestety gdy skończyłam 6 miesięcy, znudziło im się czekanie. Wyrzucili mnie. Nie rozumiałam ich decyzji...tak bardzo się do nich przywiązałam....
Na dworze było tak zimno...naszczęście szybko znaleźli się ludzie, którym zrobiło się żal malutkiej, biednej kuleczki samej na dworze. Jednak pani, która mnie wzięła miała już pieska i małe mieszkanie. Trafiłam do jej sąsiadki. Nie było mi źle, spałam w łóżku, pani dużo mnie przytulała. Cieszyłam się z każdego jej powrotu, z każdego wspólnego spaceru, z każdej okazanej mi czułości. Później jednak zaczęły się kłopoty...przeżyłam u swojej pani ponad rok. Nigdy nie zapomnę tych wspaniałych chwil spędzonych z nią. Gdy tylko dostałam pierwszą cieczke, pani mnie nie upilnowała....zaszłam w ciąże. Właściwie to się cieszyłam...cieszyłam się, ze będę miała kim się opiekować...niestety....gdy tylko urodziłam, pani zabrała moje maleństwa i je utopiła. Przeżyłam prawdziwy wstrząs...dlaczego ona to zrobiła? Tak bardzo ich potrzebowałam. Ale pogodziłam się z decyzją mojej pani, w końcu bardzo jej ufałam. Ktoś namówił moja panią do mojej sterylizacji. Pani była niechętna, ale pod przymusem sąsiadów wysterylizowała mnie.
Pani zaczęła poświęcać mi coraz mniej czasu, nigdy mnie nie zaszczepiła, co stało się przyczyną kolejnych problemów. Zachorowałam... Moje ciało z każdym dniem słabło. Starałam się pokazać pani, że wszystko mnie boli, ze jest mi źle. Ale ona stwierdziła, że jestem zdrowa. I zamiast przeznaczyć pieniądze na moje leczenie, kupiła sobie alkohol. Przyszedł dzień w którym nie potrafiłam już wstać o własnych siłach. Zostałam na początku lipca 2006roku wyniesiona na kocu przez sąsiadów pani. Tak bardzo się wtedy bałam, przeczuwałam, że dzieje się coś złego. Ludzie zabrali mnie do weterynarza, który jednoznacznie stwierdził: nerwowa odmiana nosówki. Potem zabrano mnie w dziwne miejsce, gdzie panuje smutek, żal, tęsknota, śmierć. To było schronisko. Jednak ludzie tutaj okazali się wspaniali. Rozpoczęła się walka o moje życie. Miałam nadzieje, że jak tylko dojdę do siebie to wrócę do mojej pani, która tak kocham...
Długo walczyłam, weterynarz schroniskowy dawał mi tylko 5% szansy na przeżycie, jednak ja się nie poddawałam i dzielnie walczyłam. Czułam się coraz lepiej, ale ciągle słaniałam się na nogach. Pamiętam jak raz przyszła odwiedzić mnie moja własna pani. Ta się ucieszyłam gdy ją zobaczyłam. Chciałam wyjść z tej klatki i ją przytulić, ale ona poszła sobie. Chciałam za nią biegnąć, piszczałam, wołałam ja, bez skutku. To był ostatni raz kiedy ją widziałam.
Kiedy cały czas ściągało mnie na prawą stronę i nie było widać poprawy zabrano mnie do kliniki. Weterynarz zmienił leki, po których śladu po chorobie nie było żadnego. Zaczęłam wychodzić na spacerki, które sprawiały mi dużo radości. Bo przecież ciągle siedziałam w klatce. Tak bardzo brakowało mi nie raz obecności człowieka..... Długo czekałam na to, aż w końcu ktoś mnie pokocha....Moja historia ukazała się w gazecie. Po paru dniach zainteresowała się mną pewna pani.
To była moja wielka szansa. Pojechałam do niej pociągiem w październiku 2006 roku, trochę się denerwowałam, ale cieszyłam się, ze w końcu będę miała prawdziwy dom. Jak bardzo się wtedy myliłam... Było mi tam dobrze, wieczne ganianie po ogrodzie z psami, miska zawsze pełna, wiele miłości. Nie znałam podstawowych zasad w domu, bo wcześniejsza właścicielka mi ich nie przekazała. Wiele się tutaj nauczyłam. Zrozumiałam między innymi, ze w domku załatwiać swoich potrzeb nie wolno. Ciągle nie rozumiem dlaczego moje życie się tam skończyło...Po 2 miesiącach poszłam z panią na spacer. To był bardzo dziwny spacer. Poszliśmy w głośne miejsce jakim jest dworzec, pani oddała mnie komuś. Dlaczego? Czy każdy człowiek najpierw kocha a potem wyrzuca jak zepsutą zabawkę?
Znów trafiłam do schroniska, gdzie szary mur skrywa za sobą rzędy boksów, ciasnych, zimnych i dusznych... Przez dziurę w daszku kapią krople wody ...zimno, smutno, ponuro. Zapytasz: czy to więzienie? Odpowiem tak... Więzienie dla tych niechcianych, codziennie porzucanych.
Codziennie śnie o takim prawdziwym domku, który kiedyś był, o porannych pieszczotach, o własnej pani, która przecież kiedyś mówiła, że kocha, o wspólnych spacerach do lasu ...
Proszę Cię pomóż mi. Obiecuje, że teraz już będę mocniej się starać, żeby nie zawieść....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
K@$!@
.. THE BIG DOG ..
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1801
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ...z miasta?
|
Wysłany: Sob 18:14, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Boże..bardzo smutna histroria.. Nie rozumiem,czy ona kiedykolwiek będzie miała upragniony dom?Czemu ludzie ją oddają?..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
!DoLL!
Szczeniaczek
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 18:55, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Ja też tą historię dzisiaj przeczytałam...i zrobiło mi się strasznie smutno...
Cały czas myślę terez o tej psince...gdybym mogła przygarnęłabym ją i nie oddała! I tak wiele przeszła... już wcześniej znałam tą histoię bo ukazała się w "Przyjaciel Pies"... trzeba znaleźć jakaś osobę która się nią zaopiekuje...
Pianka skąd znasz tego pieska? Jesteś wolontariuszką? Koszi jest nadal w schronisku? Wie ktoś?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pianka
Mała Psinka...
Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 19:08, 30 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Tak jestem wolonatariuszką.
Kida dzięki za wklejenie tego tekstu.
Koszi się pewnie znudziła tamtej pani.
Tłumaczyła się, ze niby ona zrobiła się agresywna. A u niej nie ma ani cienia agresji....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Furia
.. THE BIG DOG ..
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1408
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: ok Rzeszowa
|
Wysłany: Sob 21:41, 06 Sty 2007 Temat postu: |
|
|
Tak jest kiedy pies trafi do nieodpowiednich ludzi
Trzymamy kciuki za domek dla Koszi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|